Pierwszy sezon z Giantem Defy Advanced 1 dobiega końca. Przejechałem na nim kilka tysięcy kilometrów, w tym dwa ultramaratony na dystansie 500 km. Myślę, że mogę już podzielić się wrażeniami z użytkowania tej bardzo uniwersalnej maszyny.
Maciej Paterak
Giant Defy to rower szosowy z grupy szosowej Endurance, czyli najbardziej wszechstronnej zanim pojawiły się gravele. Na wstępie krótki opis tego modelu i jego najważniejszych cech. Ręcznie wykonywany z materiału kompozytowego klasy Advanced, Defy Advanced jest produkowany ze specjalnie układanego włókna węglowego, co zapewnia wysoką jakość i efektywność jazdy. Dzięki niemu będziesz przesuwać granice swojej wytrzymałości. Technologia D-Fuse zastosowana w sztycy i kierownicy również pozwala zmniejszać drgania podczas jazdy, zapewniając płynną, amortyzowaną jazdę. Bezdętkowy system kół Gianta i opony zwiększają szybkość i wydajność oraz zmniejszają ryzyko przebić. Dla zapewnienia większej kontroli dodano całkowicie zintegrowane w ramie hamulce tarczowe Flat-Mount i osie przelotowe 12 mm.
Bez trudu wytrzymałem na nim 2 pięćsetki w trybie non stop i nie widzę przeszkód aby porwać się na więcej.
Jak to wszystko działa w praktyce? Może zacznę od ramy, bo to najważniejsza część tego roweru. Jak na grupę Endurance przystało, geometria jest bardzo komfortowa. Jednocześnie nie odczuwam jakiś strat energii, kiedy trzeba przycisnąć na pedały. Kompromis między sztywnością a komfortem jazdy jest dobrze wyważony. Do tego dochodzi wyjątkowo wygodne siodełko, jak na "sportowe gabaryty". Bez trudu wytrzymałem na nim 2 pięćsetki w trybie non stop i nie widzę przeszkód aby porwać się na więcej. Dobrze też daje radę sama kierownica, która łagodzi nierówności terenu. Jakieś minusy? Widzę jeden problem, który jednak szybko rozwiązałem. Mianowicie płaska kierownica, która nie jest najlepszym pomysłem w długodystansowym rowerze. Czemu? Niestety trudno do niej zamontować Lemondkę, a jej brak na ultra to mniejszy komfort dla dłoni czy pleców. Przejechałem bez niej TdS 500 i niestety odczuwałem spory dyskomfort. Ponieważ mam dostęp do maszyn CNC, szybko dorobiłem specjalne elementy, dzięki którym problem rozwiązałem.
Śmiało mogę potwierdzić, że rower wręcz zachęca aby czasem skrócić trasę przez las
Przejdę do napędu. Przypomnę - mamy tu do dyspozycji tradycyjną kombinację 2x11, gdzie z przodu zamontowana została przerzutka Shimano Ultrega, z tyłu Shimano GRX 810. Mnie zaskoczyła ta druga, bo to grupa gravelowa! To tylko potwierdza, że Defy ma być maksymalnie uniwersalny i gotowy na coś więcej niż gładki asfalt. Śmiało mogę potwierdzić, że rower wręcz zachęca aby czasem skrócić trasę przez las, m.in. dzięki dość szerokim i pancernym oponom, o czym będzie w dalszej części tekstu. Nawet trudniejsze warunki w postaci błota nie są przeszkodą. Tak samo śnieg czy mróz, o ile wcześniej woda nie dostanie się w nieodpowiednie miejsce. Jeśli coś zaniedbamy przy mrozach rzędu -17 st.C, szybko się o tym przekonamy. Kiedy na bieżąco dbamy o smarowanie, a rower przechowywany jest w dobrych, suchych warunkach, problemu być nie powinno.
Działanie napędu jest wzorowe i nawet po paru tysiącach kilometrów nie mam żadnych zastrzeżeń
Samo zestopniowanie przerzutek jest dobrane właściwie. Przełożenie 1:1 na mocniejsze podjazdy zupełnie wystarcza, choć przy dużym zmęczeniu jeszcze jeden bieg niżej mógłby czasem pomóc. Zwłaszcza na takie 20%, choć szosowo to nie często się spotyka. Z drugiej strony na zjazdach tradycyjne 50T z przodu i 11T z tyłu wystarczają do odpowiedniego nabrania prędkości. Działanie napędu jest wzorowe i nawet po paru tysiącach kilometrów nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie raz musiałem nieco podregulować przerzutki, ale to raczej normalne przy dużych przebiegach.
Ta kombinacja opon i kół wręcz zachęca aby uderzyć w teren
Koła Tubeles Ready z dość szerokimi oponami Giant Gavia Fondo 1 32 mm, a w rzeczywistości aż 33,5 mm dają spore możliwości. Może nie ma co oczekiwać, że rower na nich będzie wyjątkowo szybki, ale za to jest bardzo uniwersalny. Jadąc długi maraton nie odczuwałem wyraźnie większego oporu toczenia, za to bardzo komfort jazdy już tak. Zwłaszcza na gorszej jakości nawierzchni. Ba! Ta kombinacja opon i kół wręcz zachęca aby uderzyć w teren, co nie rzadko robiłem i rower sobie z tym doskonale radził. Nie zdarzyło się jak dotąd przebić opony czy uszkodzić koła. Nie pojechałbym nim na wyprawę MTB, ale już na normalne szutry leśne jak najbardziej tak! Dodam, że rama mieści maksymalny rozmiar opony aż 38 mm, co tylko prowokuje założenie czegoś bardziej terenowego i wystartowania w maratonie gravelowym. Pomysł już kiełkuje...
Hamulce pozwalają na dobrą zabawę na szybkich, krętych zjazdach.
Hamulce Shimano Ultegra z tarczami Giant MPH (przód 160 mm, tył 140 mm) są znakomite. Radzą sobie zarówno na szybkich zjazdach, jak i w trudnych warunkach atmosferycznych. Jedynie podczas jazdy w terenie czasem dzwonią, kiedy dostaje się tam dużo ziarenek piasku i innego brudu. Nie wymagają użycia dużej siły, nawet podczas mocnego hamowania, jednocześnie łatwo odpowiednio dozować moc. Pozwalają na dobrą zabawę na szybkich, krętych zjazdach. Dają dużo pewności w codziennym użytkowaniu. Minusów nie dostrzegam.
testy rowerów Giant, Giant Defy test, Giant Defy opinia, jaki rower na ultramaraton?, Giant Defy Advanced 1
Chyba nikt tego nie montuje seryjnie, a w tego typu maszynie to byłby przydatny gadżet.
Czy czegoś mi brakuje z punktu widzenia długodystansowca? Tak, choć to drobiazgi. Więcej mocowań na bidony (i nie tylko), których tu mam standardowo dwa. W moim gravelu mam ich aż 4 i do tego jeszcze przygotowane gwinty na przednim widelcu. Na szczęście współczesna, bardzo bogata oferta osprzętu dla podróżników bez trudu pozwoli przymocować każdy niezbędny sprzęt. Inną rzeczą, która by się przydała, to regulowany mostkek kierownicy. Chyba nikt tego nie montuje seryjnie, a w tego typu maszynie to byłby przydatny gadżet.
Póki co, zaprzyjaźniłem się z Defy i zamierzam przejechać na nim jeszcze wiele kolejnych tysięcy kilometrów i maratonów. Stał się moim ulubionym rowerem i najczęściej używanym.
Podsumowując - po kilku miesiącach jazdy i kilku tysiącach pokonanych kilometrów, Giant Defy Advanced 1 spisuje się znakomicie! Nawet łańcuch się nie chce wyciągnąć. Zużycie opon czy klocków hamulcowych niewielkie. Awarii żadnych nie miałem, nawet kapcia, ale przy mleku pewnie nikogo nie dziwi. Kiedy rozpoczynałem test roweru, komentarze były różne, czasem niepokojące. Póki co, zaprzyjaźniłem się z Defy i zamierzam przejechać na nim jeszcze wiele kolejnych tysięcy kilometrów i maratonów. Stał się moim ulubionym rowerem i najczęściej używanym. Wkrótce też pierwszy start na Defy w przyszły sezonie - już w styczniu charytatywny maraton Tour de WOŚP na dystansie 200 km.
Długodystansowy test trwa dalej, zrobiłem dopiero kilka tysięcy kilometrów. Mam nadzieje, że czas pozwoli i nawinę ich choć 20 tys. Także wkrótce kolejna porcja wrażeń!