Jednym z dogodniejszych miejsc objuczenia tłustego rumaka są jego golenie, zwłaszcza te przednie. Potrafią wiele znieść, zaś sam bagaż jest nisko zawieszony i nie upośledza jazdy. Można pokusić się o rezygnację z przedniej sakwy na kierownicę. To o czym dziś będzie?
Na lokalny warsztat trafił kolejny wyprawowy zestaw uchwytów na przedni widelec - Topeak Versacage. Do niedawna takie uchwyty to była rzadkość, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie nowinki i fajne rowerowe gadżety docierają ze sporym opóźnieniem zależnym od pogody, widzi-mi-się dystrubutora, kursu dolara. Cytując klasyka: "Dyliżans kursuje co dwa lata, dopuszczalne opóźnienie jeden miesiąc".
Ale złe czasy mamy za sobą i właściwie teraz to "do wyboru do koloru". Miłośnicy bajkpackingu, wypraw mają szeroki wybór uchwytów począwszy na przeróżnych wariacji produkowanych przez rowerowych zapaleńców - wycinanych na maszynach CNC, drukowanych 3D, a skończywszy na markowych produktach, takich właśnie jak tytułowy Topeak Versacage. Jedne i drugie mają swoje zalety - przyjdzie moment, że zrobię do zusamen do kupy zestawienie
Tymczasem pod choinkę dostałem "secik" od firmy Bikeman, oficjalnego dystrybutora marki Topeak, i wielu innych. Jaki kuń jest? Każdy zobaczy:
Z pudełka: wiele do pokazania nie ma, choć trzeba przyznać, że Topeak dba o dobry imaż. Nieco bardziej rozbudowana tekturka z pudełkiem skrywającym wszystkie dodatki, zaś sam uchwyt pozostaje do połowy odkryty, dzięki czemu potencjalny właściciel od razu widzi, że to nie cziornyj kot w worku. Co więcej, ten sam potencjalny klient ma szansę od razu "pomacać i polizać" klatkę z tworzywa sztucznego, z którego w całości wykonany jest uchwyt Topeak. I to akurat nie żart, bo Versacage z miejsca robi dobre wrażenie.
Klatka waży 130g, zatem zupełnie znośnie - to informacja wyłącznie dla tych, co jakimś cudem zwracają uwagę na takie zbędne detale.
Korpus jest sztywny, wygina się bardzo nieznacznie - wydaje się, że na tyle na ile jest to istotne podczas wypraw rowerowych. Zbyt sztywny plastik będzie ostatecznie bardziej podatny na mechaniczne uszkodzenia niż zaproponowana tutaj nieco bardziej elastyczna wersja.
O potencjalnie przyzwoitej odporności na uszkodzenia może świadczyć także grubość. Topeak Versacage to aż 8mm plastiku ABS w "szczycie" łuku, czyli tam, gdzie znajdują się gniazda mocujące. Ilość materiału maleje, od 5mm ożebrowania skończywszy na 2.5mm końćach obejm. To między innymi wpływa na wspomnianą względną elastyczność uchwytu. Uchwyt można podzielić na sekcje - górną z węższą 5.5cm obejmą oraz dolną, gdzie znajduje się szeroka obejma - 9,5cm oraz łukowata podstawa - 7cm w szczycie.
Montaż....tu także Ameryki nie odkryję. Uchwyt Topeak Versacage wyposażony jest w typowy zestaw czterech gniazd w standardzie "salsa-anything-cage", czyli z powodzeniem zamontujemy go na przedni widelec "wyprawowy", który posiada otwory montażowe - idealnie trzy, a minimum dwa. Odległość między otworami odpowiada tej, typowej dla gniazd bidonowych. Warto dodać, że otwory przelotowe w klatce Topeak'a pozwalają na minimalną korektę w sytuacji, gdyby gniazda w ramie nie były nawiercone według ustalonego standardu.
Co jednak w sytuacji, gdy nasz widelec, lub co gorsza rama nie posiada żadnych gniazd montażowych. Taka sytuacja nie jest rzadkością niestety - szczególnie w przypadku skromniej doposażonych jednośladów. Na szczęście Topeak dba o wszystkich..... a przynajmniej się bardzo stara. W komplecie z uchwytem właściciel otrzymuje trzy szuki tzw. cybantów, czyli po naszemu opasek zaciskowych ze śrubą ślimakową. Dla młodych: taka bardziej zaawansowana "trytytka". Wersja w wydaniu Topeak jest wykonana w całości z tworzywa sztucznego, karbowany pasek doposażono w gumową osłonę, która chroni powierzchnię widelca/amortyzatora oraz zapobiega obsuwaniu się pod ciężarem.
Szczerze powiedziawszy, na pierwszy rzut oka, to najsłabiej wyglądający element w całym zestawie. Opaska jest dość sztywna, co z jednej strony nastraja optymistycznie, ale czy da się odpowiednio mocno zacisnąć cybanty na widelcu, żeby pod obciążeniem nie obsuwały się? Plastikowa śruba ślimakowa też nie wzbudza optymizmu, gdy zaczniemy ją dokręcać. No cóż, zobaczymy....
Versacage oferuje całkiem sporą powierzchnię nośną i jest długi (12cm x 22cm) - bez problemu przewieziecie dużą butelkę 2l coca-coli. Tym bardziej więc miejsca starczy na transport typowego 4-5 litrowego "dry bag'a". Oczywiście nie obejdzie się bez użycia pasów mocujących, których dwie nylonowe sztuki dostarcza producent. Trochę szkoda, że klamry nie są zapinane. Na pocieszenie taśmy są długie zaś klamry tak wyprofilowane, że materiał się z nich nie wysuwa pod naprężnieniem
Topeak zaleca nie obciążanie uchwytów przedmiotami cięższymi niż 3kg. Uchwyty wytrzymają więcej (sprawdziłem), ale tu bardziej chodzi o sterowność roweru niż o zmęczenie plastiku. Nie bez znaczenia jest także to, gdzie i jak montujemy uchwyt. Z firmowymi cybantami nie ryzykowałbym z dużym ciężarem. Mój widelec nie ma fabrycznych gniazd anything cage, ale za to całkiem porządny adapter Gorilla Monkii, który do niedawna trzymał w ryzach "klatkę" Gorilla Cage.
Versacage w praktyce...nie ma co ukrywać, że to dopiero początek przygody z tym modelem.. Oba uchwyty spełniają swoje zadanie. Zdarzył się jeden upadek na bok, ale dry bag zamortyzował uderzenie. Nie doszło do najgorszego, tzn. utrącenia gniazd mocujących. Warto dobrze dobrać sakwę, lub transportowany przedmiot do pojemności klatki Versacage, a przede wszystkim dobrze zaciągnąć troki. Wydaje mi się, że 5 litrowa sakwa mogłaby być litr mniejsza. Osobiście widzę także sens w doinwestowaniu do nieco bardziej zaawansowanego worka, który wyposażony jest dodatkowo we własne szlufki i troki kompresujące. Tak czy owak, transportowane towary trzymały się stabilnie, nie tylko podczas jazdy po asfalcie ale także w terenie - o to przecież tu chodzi. Te pierwsze kilka wycieczek do lasu pozwala optymistycznie spojrzeć w przyszłość. Długoterminowe obserwacje przede mną!
Michał Śmieszek